Jesień. Start o 7:30. Pogoda ładna, słonecznie i sucho ale zimno, 12 stopni. Wyjazd już w koszulce z długim rękawem, cienkich rękawiczkach z palcami i nogawkach. Jadę z Tadziem i Foxem. Fox po czterech dniach przerwy wypoczęty i wyrywny. Ja po kilku dniach jazdy pod rząd już podmęczony. Chłopaki od Koczarg wrzucają ostre tempo 33-35 pod dość silny wiatr. Nogi mam obolałe i nie rozgrzane, śniadanie nie strawione więc nie daję rady utrzymać im koła i jadę sobie spokojnie 28. Czekają za skrętem na Stanisławów i jedziemy spokojnie koło 30. W Białutkach cały czas nie czuję mocy i zastanawiam się czy dziś nie odpuścić i nie wrócić ale ponieważ cały czas trzymam koło decyduję zamiast 70 pojechać setkę. W Zawadach zaliczam sklepik a chłopaki jadą do Łaz i z powrotem do sklepiku, czyli 7 km więcej ode mnie. Po wciągnięciu Snickersa XXL i pączka oraz zasileniu trzewii Coca Colą, magnezem w płynie (bo kurcze tuż tuż) i Gutarem ruszamy z powrotem z wiatrem. Pierwsze km idą ciężko ale po kolejnych 15-20 km odżywam i odpalam ostrą zmianę pod Zaborów a potem daje kilka następnych. W końcówce poczułem się już na tyle dobrze że jedną ze zmian dałem na ok. 40 km/h mało nie gubiąc Foxa. Ogólnie bardzo pozytywny trening.


Trening zasadniczy Latchorzew - Zawady - Latchorzew:
DIST: 86.36
TIME: 2:42:52
SPEED AVG: 31.8, MAX: 45.6
HR AVG: 139, MAX: 163
CAD AVG: 86

Z Tadziem o 7:30 rano. Pogoda niezła, 16 stopni. Piździawka w mazowieckiej normie. Żwawo ale bez przesady.

Lajcik samotnie.

Fort Bema, Kępa Potocka, fontanny koło Wisłostrady i łapanie hebanu, Starówka, Agrykola, Belweder i z powrotem.

Z Rondem i z Foxem. Od Jabłonnej duża grupa ok. 50 osób. Mocno z wiatrem więc od razu idzie duże tempo. Niestety szybko idzie skok 60 km/h po którym odpadamy. Dałem radę jechać 56. Gonię z paroma innymi ale nie dajemy rady. Chwilę łapię się za jednego który jedzie 38 iłapię oddech ale zaraz odpalam 43 i gonię innych. Po długiej samotnej jeździe dochodzę dwóch mocnych młodych i dojeżdzam z nimi do starego moistu ze średnią ponad 42. Fox przyjeżdża 100m za nami a Jurek Ceranka chwilę później. Jedziemy razem w pięciu do Czosnowa gdzię jurek skręca na Gdańską a my w czwórkę jedziemy na Leszno przez Wiersze i Roztokę. Piździ strasznie ale wszyscy dają mocne zmiany przy czym młodzi bardzo mocne i mamy średnią pod wiatr prawie 33. W Lesznie zaliczamy lody i jedziemy przez Białutki, Zaborów i Mariew. Koło Stanisławowa odcina mi prąd. Tempo jest dla mnie za mocne i odpadam. Fox też jest ujechany i puszcza koło. Odtąd robimy rozjazd i wracamy lajtowo do domu.

Samotnie. Na powrotnej drodze straszna piździawka.

Z Foxem i Wojtkiem z Bielan. Wreszcie jakaś normalna pogoda. Słonecznie i wiatr o dziwo umiarkowany. Z rana 16 stopni potem się ociepliło do ponad 20. Sporo ludzi na Rondzie i sporo znajomych. Przyjechali Marek i Zbyszek Michalscy, Krzysiek Kolejarz, Wiesiek Narciarz, Wojtek z Bielan i paru innych dawno nie widzianych. Zastanawiałem się czy nie pojechać na prawo ale w końcu wybrałem inny wariant. Na Nowy Dwór pojechało z 15 osób. Zmiany dawaliśmy ja, Fox, Marek, Zbyszek, Krzysiek Ścigant i jeszcze ze dwóch gości. Na finiszu pod górkę ograli mnie tylko Krzysiek Ścigant i Marek Michalski, Fox był tuż za mną. Stąd pojechaliśmy na prawo z Wojtkiem i Krzyśkiem Kolejarzem terenami mi w większości nieznanymi przez Pomiechówek, Nasielsk, Zakroczym. Momentami trasa pokrywała się z tym co rondo jeździ w niedzielę. Po drodze były też fajne hopki mające po 3-4%. W jakimś momencie pognałem za jakimś nasielskim kolarzem i okazało się że niechcący odczepiłem Krzyśka. Od Nasielska jedziemy we trzech. Po 90 km w Zakroczymiu łapię kryzys i stajemy na lody i picie. Po 10 min odpoczynku wracamy dobrym tempem przez stary most, i Czosnów i skręcamy w Rolniczą. W końcówce czuje się już zmęczony ale jeszcze daję radę pogonić jakiegoś młodziaka który nas wyprzedził. Ogólnie dwa dobre treningi w weekend.

Trening zasadniczy 104.5 km ze średnią 30.8, pulsem 142, kadencją 87

Trasa tu:
Pokaż trasę GPS

Tak piździło że aż się pisać nie chce. Odczepili nas z Foxem momentalnie, nie było sensu zaginać się na siłę pod ten wiatr. Doszliśmy jednego który puścił koło grupie i we trzech dojechaliśmy do starego mostu ze średnią 30 kiedy zwykle na tym odcinku nie schodzimy poniżej 36-38 km/h. Do grupy straciliśmy 2 minuty więc wcale nie tak źle. Potem przez Czosnów i Wiersze do Roztoki. Mały postój na Colę w Roztoce i dalej pod wiatr przez Leszno do Białutek. Stamtąd już z wiatrem w plecy a częściowo z bocznym do domu. Wymęczyło nas okrutnie.

Łapanie hebanu nad kanałkiem.

Lajcik samotnie pod piździawkę na powrocie. Kadencja 86.