Podła pogoda z rana. 14 stopni i pełne zachmurzenie. Wyruszamy w szóstkę. Ja z Markiem, Witek z Pawłem i Cudak odwieźć do Nidzicy Sebastiana z Magdą. W Nidzicy Cudak zaciąga nas do restauracji Ratuszowa. Jedzenie kiepskie, na tarasie śmierdzi, w środku brak stolików ze względu na komunię. Zupa okazuje się z proszku. Zniesmaczeni przenosimy się do zamku. Tu świetne jedzonko w miłej atmosferze i fajnych zabytkowych wnętrzach. Po wyjściu trafiamy w mżawkę która szybko przechodzi w regularny deszcz. Robi się ze 12 stopni. Rozdzielamy się. Ja z Markiem wracamy na kwaterę, chłopaki jadą dalej. W ciągu następnej godziny wymarźliśmy na maksa. Maruś nie miał mocy i dobrze się stało że wróciliśmy.