Upał, chłopaki grzebali się strasznie długo zanim porządnie ruszyliśmy. Koniec końców odłączamy się sami i ruszamy w stronę Ostrołęki. Decydujemy się jechać do Ciechanowa ale Fox łapie dwie kichy a że mieliśmy tylko jedną zapasową wracamy do Ostrołęki i razem z chłopakami wracamy pociągiem.
Pociągiem do Działdowa bladym świtem o 5:55. Stamtąd kierowani przez Cudaka zmierzaliśmy w stronę Rucianego do którego nie zdążyliśmy dojechać ze względu na zbyt niskie tempo i zbyt długie postoje. Atmosfera lajtowa, piękna pogoda.
Wyjazd o 9-tej. Piękna pogoda, trochę chłodno z rana. Ze względu na zakwaszenie po wczorajszym dniu, dziś pełen lajcik. Jedziemy do Roztoki, po drodze lody w Lesznie. W Roztoce uwalamy się na łączce, łapiemy heban i spożywamy drugie śniadanko. Gdzieś po godzinie oceniamy że jednak warto by przekręcić stówkę. Udajemy się więc do Podkampinosu przez Leszno, Czarnków i wracamy przez Łuszczewek Białutki. Podobnie jak wczoraj kończymy pizzą i chłodnym browarkiem w Bella Napoli na Morcinka. Na deserek podjeżdżamy na lody do Pizza Huta. Co za udany dzionek!
Wyjazd o ósmej rano. Słonecznie ale sporo chmur. Wiatr korzystny północno-wschodni czyli pod wiatr w pierwszej części drogi. Drugie śniadanie standardowo w Zawadach. Stąd do Żelazowej Woli przez Paski, Pilawice, Zosin. Dołożyliśmy małą premię górską w Mokasie i wróciliśmy przez Nowe Mostki, Pilawice, Paski, Zawady, Łuszczewek. Na koniec pizza w Bella Napoli. Dobre samopoczucie, dopiero po 115 km zacząłem odczuwać zmęczenie.