Po odchorowaniu paru dni ostrego przeziębienia wybraliśmy się z Foxem wypożyczyć Speca Roubaix z firmy Cozmo Bike w Izabelinie. Dostaliśmy model na ramie SL4 wyposażony w nową Ultegrę, specowe koła DT Swiss 4.0 i opony Spec Roubaix 23/25c. Ustaliliśmy że pojedziemy do Zawad, Fox w jedną stronę, ja w drugą. Oddechowo jechało mi się dzisiaj bardzo źle. Zatykało mnie w płucach, cały czas prosiłem Foxa żeby zwolnił. Widać że nie doszedłem jeszcze do sobie po chorobie. Jeśli chodzi o testowanie to Fox był bardzo zadowolony, ja też. Mniejsze nierówności rower wybierał idealnie, na większych trzęsło jak na każdym ze sztywnym widelcem. Ogólnie bardzo dobry komfort jazdy. Niesamowicie gruba rura w okolicach supportu i bardzo gruba rura sterowa. Świetna sztywność a jednocześnie komfort. Rzeczywiście wykazali się tym razem w Specialized. Siodełko tylko było niewygodne, wyścigowe. Moje, zresztą Spec Rival jest wyśmienite. Napaliliśmy się bardzo na tę ramę. To chyba idealne rozwiązanie dla nas na długie wyjazdy po polskich i zagranicznych drogach.
Upał, chłopaki grzebali się strasznie długo zanim porządnie ruszyliśmy. Koniec końców odłączamy się sami i ruszamy w stronę Ostrołęki. Decydujemy się jechać do Ciechanowa ale Fox łapie dwie kichy a że mieliśmy tylko jedną zapasową wracamy do Ostrołęki i razem z chłopakami wracamy pociągiem.
Pociągiem do Działdowa bladym świtem o 5:55. Stamtąd kierowani przez Cudaka zmierzaliśmy w stronę Rucianego do którego nie zdążyliśmy dojechać ze względu na zbyt niskie tempo i zbyt długie postoje. Atmosfera lajtowa, piękna pogoda.
Wyjazd o 9-tej. Piękna pogoda, trochę chłodno z rana. Ze względu na zakwaszenie po wczorajszym dniu, dziś pełen lajcik. Jedziemy do Roztoki, po drodze lody w Lesznie. W Roztoce uwalamy się na łączce, łapiemy heban i spożywamy drugie śniadanko. Gdzieś po godzinie oceniamy że jednak warto by przekręcić stówkę. Udajemy się więc do Podkampinosu przez Leszno, Czarnków i wracamy przez Łuszczewek Białutki. Podobnie jak wczoraj kończymy pizzą i chłodnym browarkiem w Bella Napoli na Morcinka. Na deserek podjeżdżamy na lody do Pizza Huta. Co za udany dzionek!
Wyjazd o ósmej rano. Słonecznie ale sporo chmur. Wiatr korzystny północno-wschodni czyli pod wiatr w pierwszej części drogi. Drugie śniadanie standardowo w Zawadach. Stąd do Żelazowej Woli przez Paski, Pilawice, Zosin. Dołożyliśmy małą premię górską w Mokasie i wróciliśmy przez Nowe Mostki, Pilawice, Paski, Zawady, Łuszczewek. Na koniec pizza w Bella Napoli. Dobre samopoczucie, dopiero po 115 km zacząłem odczuwać zmęczenie.