Kekesteto i Galyateto, Węgry
Sobota, 8 czerwca 2013 Kategoria 50-100 km, Powyżej 100 km, 2013 Węgry północne, Challenge BIG
Km: | 70.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Szosa (b'Twin Sport 3) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przedziwny dzień. Ostatni jazda na naszej wyprawie na Węgry. Przewidywania pogodowe pozytywne. Zamiar zdobycia najwyższego podjazdu szosowego Węgier a zarazem najwyższej góry Kekes. Wstajemy o 4:30 rano bo obiecaliśmy rodzinom że wrócimy o rozsądnej porze. Ledwo się podnieśliśmy z łóżka bo oglądaliśmy Roland Garros do północy. Po śniadaniu się coś podle czułem. Ustaliliśmy że dojedziemy 30km do Paradu żeby skrócić dystans. Dojazd samymi zakrętami i serpentynkami po których mnie lekko zemdliło. Po dojeździe na parking goni mnie biegunka. Ledwo wsiadłem na rower. Pogoda piękna a mnie zimno i mnie trzęsie. Piotrek w krótkim rękawku, ja zakładam windstopper i kurtkę przeciwdeszczową. Po następnych 2km schodzę z roweru, goni mnie biegunka. Kładę się na ławce i mam dreszcze i nie mogę dojść do siebie. Wygląda na grypę żołądkową. Leżę na tej ławce na przystanku przysypiając i próbując opanować mdłości ponad godzinę. Jakoś wstaję i próbujemy ruszyć. Jedziemy wolniutko. Mija 1, 2, 5km. Czuję się źle ale jakoś jadę. Musimy stanąć bo teraz Piotrka goni do lasu. Musieliśmy się czymś podtruć poprzedniego dnia. Fox wraca po 10min w tym czasie robi mi się dużo lepiej. Rozbieram się i zaczynam normalnie jechać. Po następnych paru km po skręcie w lewo rozpoczyna się końcówka podjazdu i zwiększa sztywność. Przez kilka km do samego szczytu rzadko schodzi poniżej 8%. Na ostatnim km odzyskuję wigor i przyspieszam zostawiając Piotrka w tyle. Chwilę robimy fotki i kręcimy się na szczycie, potem zjazd. Straszne dziurska na zjeździe, trzeba bardzo uważać. Zjeżdżamy na dół i decydujemy się zaatakować jeszcze jeden podjazd z listy BIG kończący się w miejscowości Galyateto. Poszło dobrze, w końcówce znów odjeżdżam Piotrkowi. Pstrykamy fotki i wracamy do samochodu do Paradu zdążając tuż przed burzą.
Niestety wyłączyłem licznik na górze Kekes więc nie mam pełnego GPS z trasy.
Niestety wyłączyłem licznik na górze Kekes więc nie mam pełnego GPS z trasy.