Białka Tatrzańska - Jurgów - Zdiar - Tatranska Lomnica - Białka Tatrzańska
Niedziela, 10 lipca 2011 Kategoria 2011 Pieniny - Tatry
Km: | 93.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:05 | km/h: | 18.37 |
Pr. maks.: | 55.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 89%) | HRavg | 119( 64%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1287m | Sprzęt: Trekking Bulls Comp 4.85 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda piękna. Wyruszamy z zamiarem dojazdu do Tatrzańskiej Łomnicy, pojechania kolejką elektryczną do Szczyrbskiego Plesa i zjechania podtatrzańską magistralą z powrotem. Krótko po starcie okazuje się że kompletnie nie mam pary w nogach i nie mam czym jechać. Jedziemy wolniutko, dyszę jak pies i ledwo jadę. Po zaaplikowaniu wszelkiej możliwej chemii z kieszonkowej apteki dochodzę do sibei po paru kilometrach i pokonujemy przełęcz pod Pryslopem i dojeżdżamy do Zdiaru. Wjeżdżamy do miejscowości celem zwiedzenia ale okazuje się ona okropną dziurą w której nie ma nic wartego obejrzenia. Pstrykamy parę widoczków Tatr i ruszamy dalej. Po fajnym kilkukilometrowym zjeździe cudem udaje nam się skręcić na Tatrzańską Łomnicę. Oznaczenia dróg są na Słowacji fatalne i należy zachować dużą czujność. Po podjeździe do Tatrzańskiej Łomnicy udajemy się na stację kolejową gdzie zamierzamy kupić bilet i pojechać do Szczyrbskiego Plesa. Sięgam do kieszonki po pieniądzę i z przerażeniem dowiaduję się że zgubiłem gdzieś po drodze saszetkę z dokumentami i pieniędzmi. Musiała mi wypaść jak wyciągałem aparat fotograficzny i robiłem zdjęcia. Jesteśmy zmuszeni wracać. Jedziemy wolno i kręcimy się po miejscach gdzie robiłem zdjęcia i szukamy zguby z minimalnymi nadziejami na znalezienie. Po drodze złapała nas ulewa i kryjemy się pod wiatą przystanku autobusowego wraz z jednym Austriackim kolarzem który jak się okazuje robi trasę Salzburg - Tatry - Rumunia - Bułgaria - Węgry - Salzburg. W kiepskich humorach wracamy do Białki.
Epilog: po dwóch tygodniach przyszedł do mnie dzielnicowy z saszetką z dokumentami i pieniędzmi. Okazało się że zgubiłem to koło Jurgowa a ktoś uczciwy znalazł i odniósł na Policję.
Epilog: po dwóch tygodniach przyszedł do mnie dzielnicowy z saszetką z dokumentami i pieniędzmi. Okazało się że zgubiłem to koło Jurgowa a ktoś uczciwy znalazł i odniósł na Policję.