Daleszyce - Dookoła Pasma Łysogór (Góry Świętokrzyskie) - Daleszyce
Wtorek, 17 sierpnia 2010 Kategoria Powyżej 100 km, 2010 Góry Świętokrzyskie
Km: | 124.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:49 | km/h: | 25.74 |
Pr. maks.: | 58.80 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 158158 ( 85%) | HRavg | 132( 71%) |
Kalorie: | 5448kcal | Podjazdy: | 1474m | Sprzęt: Szosa (b'Twin Sport 3) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wypad z Foxem na 3 dni w Góry Świętokrzyskie które raczej nazwałbym hopkami świętokrzyskimi lub mini-Bieszczadami bo do porządnych gór to im daleko zarówno jeśli chodzi o podjazdy jak i infrastrukturę (trochę taki skansen PRLu) i widoki (praktycznie brak, hopki pokryte drzewami i łąki).
Początek wyjazdu frustrujący. Niecałe 200 km jechaliśmy startując z Warszawy o 6:30 prawie 4 godziny! Do Radomia jedzie się szybko, dalej to już droga przez mękę, roboty drogowe i korki. Koniec końców dojeżdżamy ok. 10:30 do jedynej wolnej kwatery ze znalezionych przez Internet, niestety ze wspólną łazienką na korytarzu. Po rozpakowaniu gratów czekamy pół godziny jak jakaś panna umyje i wysuszy sobie włosy żeby móc skorzystać z łazienki z WC. Porażka. Miejscowość w której się zakwaterowaliśmy, Daleszyce, to dziura jak większość miejscowości w świętokrzyskiem gdzie jedyne co można zjeść na mieście to pizza lub kebab.
Ruszamy koło 11-tej i jedziemy kiepskimi asfaltami z Daleszyc do Górna. Stąd bardzo dobrym asfaltem z poboczem(!) wjeżdżamy na długą hopkę która można by od biedy nawet nazwać podjazdem do miejscowości Krajno. Stąd zjazdy początkowo dobrym a potem łatanym asfaltem do Świętej Katarzyny i Bodzentyna przez bodjże jakąś dłuższą hopkę po drodze. Po skręcie na Pawłów kolejne hopki a tuż przez Nową Słupią już całkiem wymagające. W Nowej Słupii średnia 28.5. Od Nowej Słupii asfalt kompletnie rozpirzony przez roboty drogowe (ale widać że chyba w przyszłym roku będzie porządny i szeroki). Mimo zakazu wjazdu pojechaliśmy w stronę miejscowości Huta Nowa zaliczając po drodze bardzo porządną hopkę trzymająca miejscami 8%. Po skręcie w kierunku na Święty Krzyż podjeżdzamy porządnym asfaltem ten podjazd mający momentami 10% i robimy popas łapiąc heban. Na zjeździe zaczyna piździć okrutnie jak to w kieleckim i od tego momentu aż do mety mamy potężny wmordewind. Nie wiem czy to widok Nowej Słupii (jak dla nas to królowa tzw. miejscowości-dziur) tak osłabia Foxa ale w każdym razie łapie słabość i odstaje od teo momentu na każdym podjeździe i już do końca nie daje ani jednej zmiany. Wracamy kawałek z powrotem przez tę samą mocną hopkę i kierujemy się na Łagów i Raków przez kolejne hopki dobrym asfaltem. Stad do Daleszyc przez miejscowość Ociesęki gdzie jest kolejny porządny hopko-podjazd.
Ogólnie dużo metrów pod górę (1474), mnóstwo hopek i całkiem niezłe asfalty. Widoki na tyle kiepskie że ani razu nie chciało mi się wyciągnąć aparatu. Na drodze trochę niebezpiecznie bo jeździ chyba więcej ciężarówek niż osobówek. W wodopojach po drodze mają co trzeba czyli wodę, colę, powerade, lody i czekoladę.
Pogoda słoneczna, sucho ale bardzo zimny wiatr który spowodował że od połowy drogi jechałem w rękawkach.
Początek wyjazdu frustrujący. Niecałe 200 km jechaliśmy startując z Warszawy o 6:30 prawie 4 godziny! Do Radomia jedzie się szybko, dalej to już droga przez mękę, roboty drogowe i korki. Koniec końców dojeżdżamy ok. 10:30 do jedynej wolnej kwatery ze znalezionych przez Internet, niestety ze wspólną łazienką na korytarzu. Po rozpakowaniu gratów czekamy pół godziny jak jakaś panna umyje i wysuszy sobie włosy żeby móc skorzystać z łazienki z WC. Porażka. Miejscowość w której się zakwaterowaliśmy, Daleszyce, to dziura jak większość miejscowości w świętokrzyskiem gdzie jedyne co można zjeść na mieście to pizza lub kebab.
Ruszamy koło 11-tej i jedziemy kiepskimi asfaltami z Daleszyc do Górna. Stąd bardzo dobrym asfaltem z poboczem(!) wjeżdżamy na długą hopkę która można by od biedy nawet nazwać podjazdem do miejscowości Krajno. Stąd zjazdy początkowo dobrym a potem łatanym asfaltem do Świętej Katarzyny i Bodzentyna przez bodjże jakąś dłuższą hopkę po drodze. Po skręcie na Pawłów kolejne hopki a tuż przez Nową Słupią już całkiem wymagające. W Nowej Słupii średnia 28.5. Od Nowej Słupii asfalt kompletnie rozpirzony przez roboty drogowe (ale widać że chyba w przyszłym roku będzie porządny i szeroki). Mimo zakazu wjazdu pojechaliśmy w stronę miejscowości Huta Nowa zaliczając po drodze bardzo porządną hopkę trzymająca miejscami 8%. Po skręcie w kierunku na Święty Krzyż podjeżdzamy porządnym asfaltem ten podjazd mający momentami 10% i robimy popas łapiąc heban. Na zjeździe zaczyna piździć okrutnie jak to w kieleckim i od tego momentu aż do mety mamy potężny wmordewind. Nie wiem czy to widok Nowej Słupii (jak dla nas to królowa tzw. miejscowości-dziur) tak osłabia Foxa ale w każdym razie łapie słabość i odstaje od teo momentu na każdym podjeździe i już do końca nie daje ani jednej zmiany. Wracamy kawałek z powrotem przez tę samą mocną hopkę i kierujemy się na Łagów i Raków przez kolejne hopki dobrym asfaltem. Stad do Daleszyc przez miejscowość Ociesęki gdzie jest kolejny porządny hopko-podjazd.
Ogólnie dużo metrów pod górę (1474), mnóstwo hopek i całkiem niezłe asfalty. Widoki na tyle kiepskie że ani razu nie chciało mi się wyciągnąć aparatu. Na drodze trochę niebezpiecznie bo jeździ chyba więcej ciężarówek niż osobówek. W wodopojach po drodze mają co trzeba czyli wodę, colę, powerade, lody i czekoladę.
Pogoda słoneczna, sucho ale bardzo zimny wiatr który spowodował że od połowy drogi jechałem w rękawkach.