Dookoła Kampinosu
Niedziela, 15 sierpnia 2010 Kategoria Powyżej 100 km
Km: | 127.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:21 | km/h: | 29.22 |
Pr. maks.: | 44.30 | Temperatura: | 30.0°C | HRmax: | 153153 ( 82%) | HRavg | 131( 70%) |
Kalorie: | 6036kcal | Podjazdy: | 144m | Sprzęt: Szosa (b'Twin Sport 3) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Bemowo (Fort Bema), Wrocławska, Zachodzącego Słońca, Radiowa, Kartezjusza, Kocjana, Latchorzew, Stare Babice, Wieruchów, Strzykuły, Umiastów, Pogroszew, Pilaszków, Białutki, Leszno, Gewartowa Wola, Łazy, Brochów, Śladów, Wilków Polski, Kazuń, Czosnów, Łomna, Dziekanów, Łomianki, Pułkowa, Wójcickiego, Wólczyńska, Conrada, Maczka, Bemowo.
O 7:30 rano z Foxem. Przy wyjeździe piękna pogoda, ok. 25 stopni. Od Latchorzewa Fox mocno ruszył i ciągnął sam do Białutek. Nie byłem w stanie się obudzić i dać zmiany, ledwie jechałem po wczorajszej jeździe rowerem i ciężkim 2,5h meczem z Foxem w tenisa. Obudziłem się dopiero po chwili popasu koło Gewartowej Woli. Co ciekawe w Łazach po 45 km trasy miałem średnie tętno 121 podczas gdy Fox 153. Bardzo duża różnica. Do tego momentu mamy średnią 32,5.
Nie wiedzieliśmy że dziś jakieś święto więc większość wodopoji po drodze zamknięta. Dopiero w Brochowie udało nam się znaleźć otwarty sklepik. Po wymęczeniu się na podłym asfalcie pomiędzy Śladowem i Secyminem robimy parę minut przerwy i po złapaniu wmordęwindu ruszamy wolniejszym tempem. Temperatura zaczyna przekraczać 30 i zaczynamy to boleśnie odczuwać. Po dłuższym popasie przy wodopoju w Czosnowie i wciągnięciu lodów Foxa zaczynają łapać kurcze i od tego momentu nie jest w stanie dawać zmian ani jechać szybciej niż ok. 25 km/h. Z utesknieniem dojeżdzamy do McDonalds na Wólczyńskiej róg Conrada gdzie oddajemy się kontemplacji w ogródku wciągając tortillę z kurczakiem i sącząc colę z lodem. Następnie wolniutko wracamy do domu przeklinając przepisy zmuszające nas do narażania zdrowia jeżdżąc szosówkami po nieprzystosowanych do tego ścieżkach rowerowych.
O 7:30 rano z Foxem. Przy wyjeździe piękna pogoda, ok. 25 stopni. Od Latchorzewa Fox mocno ruszył i ciągnął sam do Białutek. Nie byłem w stanie się obudzić i dać zmiany, ledwie jechałem po wczorajszej jeździe rowerem i ciężkim 2,5h meczem z Foxem w tenisa. Obudziłem się dopiero po chwili popasu koło Gewartowej Woli. Co ciekawe w Łazach po 45 km trasy miałem średnie tętno 121 podczas gdy Fox 153. Bardzo duża różnica. Do tego momentu mamy średnią 32,5.
Nie wiedzieliśmy że dziś jakieś święto więc większość wodopoji po drodze zamknięta. Dopiero w Brochowie udało nam się znaleźć otwarty sklepik. Po wymęczeniu się na podłym asfalcie pomiędzy Śladowem i Secyminem robimy parę minut przerwy i po złapaniu wmordęwindu ruszamy wolniejszym tempem. Temperatura zaczyna przekraczać 30 i zaczynamy to boleśnie odczuwać. Po dłuższym popasie przy wodopoju w Czosnowie i wciągnięciu lodów Foxa zaczynają łapać kurcze i od tego momentu nie jest w stanie dawać zmian ani jechać szybciej niż ok. 25 km/h. Z utesknieniem dojeżdzamy do McDonalds na Wólczyńskiej róg Conrada gdzie oddajemy się kontemplacji w ogródku wciągając tortillę z kurczakiem i sącząc colę z lodem. Następnie wolniutko wracamy do domu przeklinając przepisy zmuszające nas do narażania zdrowia jeżdżąc szosówkami po nieprzystosowanych do tego ścieżkach rowerowych.